Site icon maszynydlafarmera.pl – Portal Techniki Rolniczej

Agrofirma Witkowo – od kilku pracowników do jednego z większych gospodarstw w Polsce.

Niemal 70 lat tradycji, około 1200 pracowników, będących jednocześnie członkami spółdzielni oraz skuteczna działalność na kilku płaszczyznach – przyglądamy się z bliska Agrofirmie Witkowo, jednemu z największych gospodarstw rolnych w kraju.

Odważne decyzje młodego prezesa

Był 1945 rok, kiedy zaledwie 18-letni Marian Ilnicki przeniósł się wraz z rodzicami z województwa lwowskiego do Rzeplina niedaleko Stargardu Szczecińskiego. Tu najpierw pracował w gospodarstwie rodziców, a po odbyciu służby wojskowej, został w 1956 roku skierowany do pracy w Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Witkowie w woj.zachodnio-pomorskim. Tak rozpoczęła się historia spółdzielni, którą Marian Ilnicki tworzy do dziś.

Już w połowie lat 50-tych spółdzielnia gospodarująca na 600 ha zaniedbanych gruntów i zrzeszająca 19 członków stanęła nad przepaścią. Wówczas na jej czele stanął Ilnicki. Odważne kroki i inwestycje sprawiły, że Witkowo wyraźnie się rozrosło.

– Kiedy inni upadali, ja podejmowałem decyzje o rozwoju. Niektórzy patrzyli na mnie jak na szaleńca, ale nie miałem wyjścia. Gdybym wtedy się zatrzymał, też by nas nie było. Skoro mieliśmy ziemię i ludzi, trzeba było to wszystko rozwijać. W tym okresie nie mogliśmy korzystać z wiedzy fachowców, np. inżynierów budowlanych, bo ich po prostu nie było. Wszystko musiałem sam planować – wspomina Marian Ilnicki, który poświęcił pracy w Witkowie całe życie.

Fuzja wyznaczyła kierunek

Lata 60. to okres, kiedy poczynione ruchy przyniosły pozytywne rezultaty i spółdzielnia zaczęła się prężnie rozwijać, o czym świadczy nie tylko rozbudowa infrastruktury, ale też zwiększenie produkcji roślinnej i zwierzęcej.

Kolejnym kluczowym momentem w dziejach spółdzielni stał się rok 1976, gdy doszło do fuzji trzech Rolniczych Spółdzielni Produkcyjnych: w Witkowie, Przewłokach i Reńsku. W jej efekcie powstał Rolniczy Kombinat Spółdzielczy Witkowo, gospodarujący na areale 5 000 ha i skupiający 518 członków. Na prezesa nowopowstałego Kombinatu wybrany został Marian Ilnicki.

Zawirowania polityczno-gospodarcze na początku lat 90-tych nie wpłynęły negatywnie na rozwój spółdzielni, która rozbudowywała się o kolejne zakłady.

– Kiedy w latach 90. wszystkie zakłady wokół padały i rosło bezrobocie, my tworzyliśmy nowe miejsca pracy, w sumie około 1500 osobom w regionie – dodaje Tadeusz Żabski, z-ca prezesa ds. mechanizacji w Agrofirmie Witkowo.

XXI wiek to okres kolejnych inwestycji w Witkowie. W sumie w ciągu 20 lat w rozwój zainwestowano aż 345 mln zł, doprowadzając do kolejnych sukcesów. Dziś Agrofirma Witkowo z powierzchnią około 12,6 tys. ha to jedno z większych gospodarstw w kraju, a jednocześnie istotny w województwie zachodnio-pomorskim pracodawca.

Produkcja roślinna: podstawa działalności

Obecnie Agrofirma Witkowo gospodaruje na powierzchni dokładnie 12,6 tys. ha (około 85 proc. to grunty własne). Produkcja roślinna prowadzona jest w sześciu zakładach: Witkowo, Przewłoki, Reńsko, Stargard, Bralęcin, Rzeplino (jest to obszar 14 gmin i miast).

Użytki rolne stanowią ponad 93 proc.:

– Jest to podstawa funkcjonowania naszej spółdzielni. 50 tys. ton zbóż i rzepaku, 47 tys. ton buraków i 150 tys. ton zielonek traw i kukurydzy rocznie pozwala nam zaopatrywać hodowlę zwierząt w pasze doskonałej jakości. Osiągamy średni plon zbóż na poziomie 80q z ha oraz plon rzepaku 40-45q z ha. Plon buraków cukrowych przekracza 700q z ha – mówi Adam Ilnicki, z-ca prezesa ds. produkcji roślinnej w Agrofirmie Witkowo.

Bydło mleczne w czterech fermach

Hodowla bydła mlecznego to ważna część działalności Agrofirmy Witkowo. Stado mleczne liczy ok. 1 100 szt. i jest to jedna z największych hodowli w kraju. Aktualnie produkuje się tu około 4,7 mln litrów mleka rocznie. Hodowla bydła mlecznego odbywa się w Zakładzie Rolnym Reńsko.

Bydło mięsne: rekordowa hodowla

Jednym z młodszych jest istniejący od około 20 lat dział produkcji bydła mięsnego. Agrofirma prowadzi największą w Polsce hodowlę bydła mięsnego – ok. 5600 szt. w sześciu czystych rasach.

Bazę dla hodowli stanowi sześć ferm w: Stargardzie, Poczerninie, Tychowie, Strzyżnie, Krępcewie i Lipce. Hodowla bydła mięsnego w Agrofirmie jest nakierowana na jak największe wykorzystanie posiadanych łąk i pastwisk.

Trzoda chlewna: ciekawe perspektywy

Sygnałem do dynamicznego rozwoju produkcji było oddanie do użytkowania na początku lat 90-tych Przetwórni Mięsa i Drobiu w Witkowie. W pięciu fermach w sumie utrzymuje się około 2 200 macior, zaś liczba tuczników to 52 tys.

– Nie ukrywam, że mieliśmy taką ambicję, by wybudować nowoczesną chlewnię macior, żeby wykluczyć rozdrobnienie. Zależało nam na tym, by produkcja warchlaka była przesunięta w jedno miejsce. Ostatnie 3 lata nie były dla nas zbyt dobre, stąd pomysł ten został odłożony. Są inne wydatki, trzeba zadbać o ludzi, o maszyny – tłumaczy Marian Ilnicki.

Drób: 45 mln jaj konsumpcyjnych i 4,5 mln brojlera rocznie

Produkcja jaj konsumpcyjnych osiąga rocznie 45 mln szt. w 2006 roku otworzona nowoczesny Zakład Pakowania i Sortowania Jaj przystosowany i spełniający wszelkie wymogi stawiane dla producentów jaj w Unii Europejskiej.

Produkcja drobiu mięsnego to rocznie 4,5 mln szt. poszczególne stada wstawiane są w różnych terminach tak żeby zapewnić Spółdzielni ciągłość dostawy świeżego kurczaka do Przetwórni Mięsa i Drobiu.

Przetwórnia, czyli od pola do stołu

Dział uboju i rozbioru ubija od 150 do 200 szt. tuczników dziennie, co przekłada się na produkcję wędlin na poziomie 14 – 19 ton wyrobów opartych na mięsie wieprzowym, wołowym, drobiowym.

W sumie roczna produkcja zwierzęca osiąga do 18 tys. ton, zaś sprzedaż produktów własnych ocenia się na około 17 tys. ton rocznie. Wiele z nich zostało wyróżnionych na konkursach w Instytucie Przemysłu Mięsnego w Warszawie – „Produkty Najwyższej Jakości” i wystawach wojewódzkich. Produkty są wysyłane do 70 sklepów mięsnych i sześciu hurtowni.

Wielkie wyzwanie logistyczne

Bieżące funkcjonowanie spółdzielni ściśle związane jest z możliwościami wynikającymi z wykorzystania maszyn rolniczych. Przez dziesięciolecia rozwój gospodarstwa szedł w parze z unowocześnianiem parku maszynowego. Obecnie w sumie w gospodarstwie do dyspozycji jest około 130 ciągników, ale do najcięższych prac polowych, jak orka, siew, deleguje się maszyny John Deere.

– Można powiedzieć, że to konie pociągowe, maszyny jeszcze nie nasączone elektroniką, na które zawsze możemy liczyć. Wcześniej korzystaliśmy z ciągników innych wiodących marek, ale kiedy około 2000 r. mieliśmy duże potrzeby wzmocnienia naszego parku maszynowego, inni producenci w swoim dobrobycie sprzedaży zapomnieli o tych, którzy je używają. Ciągniki John Deere serii 8 zakupione w 2000 r. do dzisiaj nam służą. Był to bardzo udany zakup, świetny produkt, każda z tych maszyn ma po 26 tys. motogodzin – zaznacza Tadeusz Żabski.

Jak zauważają w kierownictwie Agrofirmy, maszyny pracują dniami i nocami, stąd zarówno wsparcie techniczne, jak i planowanie pracy musi być na najwyższym poziomie.

– Nie możemy sobie pozwolić na to, by każdy z zakładów był prowadzony osobno. Korzystamy z maszyn dużej wartości, które długo pracują, na dużej powierzchni, musimy pracować nieprzerwanie 24 h / dobę. Pracownicy i operatorzy są łączeni w brygady robocze, to wszystko działa jak jeden organizm. Pracujemy z ludźmi, którym się chce i którzy mają zmysł organizacyjny. Jeśli telefon milczy, to znaczy że wszystko jest OK – uśmiecha się Adam Ilnicki.

Zarówno kierownictwo, jak i operatorzy chętnie stosują rozwiązania rolnictwa precyzyjnego. – Staramy się dostosować do technologii, które kiedyś wydawały się zbędne. Przykładowo w okresie suszy, wszystko jest tak zapylone, że nic nie widać. Systemy nawigacji pozwalają idealnie prowadzić wszystkie prace uprawowe, siewne, nawożenia i ochrony roślin oraz dają nam też możliwość oceny, ile było przestojów, ile razy ciągnik się zatrzymał, jak wygląda zużycie paliwa, a także inne parametry pracy silnika – kontynuuje Tadeusz Żabski.

Będą środki, będą inwestycje

Kierownictwo Agrofirmy Witkowo nie ukrywa, że ma przed sobą wiele wyzwań i pomysłów rozszerzenia działalności. Nie na wszystko wystarcza jednak środków.

– Jesteśmy jednostką, nasza struktura nie składa się z kilku spółek, dlatego też otrzymujemy o wiele mniej środków – jest to hamulec. Musimy oszczędnie się gospodarzyć, ostrożnie podchodzić do wszelkich inwestycji. My nie dzielimy naszej struktury, zwłaszcza że rząd namawia do tworzenia spółdzielni, grup producenckich czy holdingów, a my nim jesteśmy od 30 lat. Będziemy tak gospodarować, by stale się rozwijać, jak od niemal 70 lat – podsumował Żabski.

 

Źródło: John Deere Polska

 

Exit mobile version