Gospodarstwo Pana Marka położone jest malowniczo na skraju miejscowości Kłoczew koło Ryk na Mazowszu. Pośrodku podwórka dumnie stoi ciągnik Kubota M9540. Rok produkcji 2008, pierwszy egzemplarz tego modelu sprzedany przez lokalnego dilera i jeden z pierwszych, które dotarły do naszego kraju z fabryki Tsukuba w okolicach Tokio. Przed przekazaniem maszyny nowemu użytkownikowi zaopatrzono ją w ładowacz Quicke Q35 i tylne obciążniki. Od razu widać, że to główny ciągnik w gospodarstwie specjalizującym się w hodowli bydła mlecznego.
Pierwsze spotkanie z Kubotą
Pan Marek przyznaje, że do czasu wyboru ciągnika zupełnie nie znał marki Kubota. Miał natomiast zaufanie do dilera z Lubartowa koło Lublina, który wcześniej zainstalował mu dojarkę i sprawdził się doskonale zarówno na etapie montażu urządzenia, jak i podczas jego serwisowania. Gdy hoduje się ponad dwadzieścia krów mlecznych sprawna dojarka staje się rzeczą absolutnie niezbędną, podobnie jak mocny i zwrotny ciągnik z ładowaczem czołowym. Ponieważ dostawca dojarki sprostał oczekiwaniom klienta, gospodarz posłuchał także jego rekomendacji w kwestii ciągnika. Miał to być najmocniejszy traktor w obejściu obsługiwanym do tej pory przez maszyny Władimirec T25 i MF3512. „Szukałem ciągnika ekonomicznego” – podkreśla gospodarz. Aby przekonać go o zaletach marki Kubota, diler udostępnił mu traktor pokazowy. Pan Filipek założył pługi, poorał i zachwycił się zwrotnością oraz niskim spalaniem testowanego pojazdu. Nie bez znaczenia był również fakt, że rolnik już wcześniej przekonał się o wysokiej jakości produktów z Kraju Kwitnącej Wiśni, użytkując japońskie samochody. Liczył, że na japońskim traktorze, pochodzącym w całości od jednego producenta, też się nie zawiedzie. Ostatecznie o zakupie zadecydowała przejrzysta oferta dystrybutora ciągników Kubota: bogate wyposażenie w standardzie zamiast niekończącej się listy kosztownych opcji. Nabywca zamówił jednak u Dilera jeden niecodzienny dodatek: odtwarzacz DVD z ekranem wbudowanym w daszek przeciwsłoneczny. „Nigdy wcześniej nie miałem tak równo zaoranego pola” – chwali się.
Wrażenia z eksploatacji
Oszczędność, która daje satysfakcję
„Spalania wcale już nie mierzę” – podkreśla właściciel. Podczas tych czterech lat przekonał się, że zarówno w orce, w ładowaczu, jak i w innych pracach ciągnik potrafi spalić zadziwiająco mało paliwa. W orce czterozagonowym, importowanym pługiem na pagórkowatym, klinowym polu o glebie gliniastej uzyskał wynik spalania 10,3 litra na hektar. Przy bardzo lekkiej pracy w ugniataniu kukurydzy: 3,0 litra na godzinę. A w ładowaczu czołowym? Tu właściciel twierdzi, że Kubota spala około 5 litrów na godzinę przy ładowaniu bel. To niewiele więcej od o połowę słabszego MF-a, który do tej pory był dla gospodarza wzorem ekonomii. Jaki jest sekret Pana Marka? Precyzyjny dobór przełożeń tak, aby obroty nie przekroczyły 2000 obr/min . Dla przykładu, spalanie 10,3 litra na hektar orki wymagającej gleby osiągnął utrzymując obroty silnika w zakresie 1600-1700 obr/min. Standardowa skrzynia biegów o 36-ciu przełożeniach i seryjnie montowane „pełzaki” pozwalają zawsze znaleźć właściwy bieg.
Przekonywanie niedowiarków
A jak zareagowali znajomi rolnicy, gdy ten egzotyczny ciągnik pojawił się na podwórku Pana Marka? „Ciągle czekają, aż się zepsuje” – uśmiecha się gospodarz. Z drugiej strony, szczególnie na początku, ta nowość wzbudzała ogromne zainteresowanie w okolicy. Oprócz niezliczonych telefonów, nasz rozmówca miał co najmniej 2 wizyty miesięcznie osób, które rozważały zakup ciągnika Kubota. Najtrudniejsze pytanie, jakie często słyszy, to: ile kosztują części zamienne i jaka jest ich dostępność. Sam jeszcze żadnej nie musiał kupić, więc nie zna na nie odpowiedzi. Gospodarz twierdzi, że nie musi nikogo przekonywać do zalet traktora, wystarczy podać rzeczywiste spalanie i opowiedzieć o niezawodności. I tym sposobem namówił do zakupu ciągnika Kubota co najmniej pięciu następnych rolników. Czy boi się ich wyrzutów, że polecił złą maszynę? „W kasku nie chodzę” – uśmiecha się mój rozmówca – „gdybym miał wybierać kolejny ciągnik, kupiłbym Kubotę ze względu na oszczędność paliwa”.
Następna Kubota w planach
Historia Pana Marka Filipka pokazuje, jak wiele znaczy zaufanie klienta do dostawcy. Udowadnia też, że odważne decyzje opłacają się i nie należy bać się nowości. To ważne, gdyż w tym roku na nasz rynek Kubota wprowadzi następcę modelu M9540 spełniającego normę Euro IIIB i wyposażonego w liczne udoskonalenia. Jednak nasz rozmówca nie zamierza jeszcze wymieniać swojej niezawodnej, sprawdzonej maszyny. Bardzo możliwe też, że w przyszłym roku na jego podwórku pojawi się drugi, mniejszy model ciągnika Kubota. Na rok 2013 Pan Marek ma zaplanowany zakup kolejnego traktora, tym razem o mocy poniżej 80 KM. Nic dziwnego, że Kubota M7040 stanowi kandydaturę numer jeden. Wiele wskazuje na to, że za kilka lat będzie można zapytać Pana Marka o wrażenia z użytkowania kolejnego traktora z dalekiej Japonii.
źródło: Kubota (Marubeni Machinery Distribution Poland Sp. z o.o.)
{jcomments on}