Decyzja była natychmiastowa
Waldemar Tomala ze Stefanowa Barczewskiego Pierwszego k. Sieradza użytkuje ponad 45 ha ziemi. Ważnym działem produkcji jest chów bydła mięsnego rasy Hereford. Powiększające się gospodarstwo skłoniło rolnika w ubiegłym roku do zmodernizowania parku maszynowego. Potrzebny był przede wszystkim większy ciągnik, który sprostałby potrzebom rozrastających się działów produkcji. Wybór szybko padł na markę New Holland i ciągnik z serii T5. Maszyna miała zostać zakupiona w firmie Agros Wrońscy, z którą rolnik od lat blisko współpracuje. – Ciągnik był już zaliczkowany, ale będąc z rodziną na wystawie w Kościerzynie zobaczyliśmy nowego New Hollanda T6. Ciągnik od razu przypadł nam do gustu i decyzja była natychmiastowa: poprosiliśmy dealera o zmianę zamówienia i kupiliśmy model T6.120 – wspomina rolnik. – Wybrałem model 4-cylindrowy ze względu na mniejszy promień skrętu i niższe zużycie paliwa, które rzeczywiście jest na dobrym poziomie. Moc 120 KM w zupełności wystarczy na potrzeby mojego gospodarstwa. New Holland T6.120 pracuje głównie z 10-tonowym rozrzutnikiem obornika, 4-skibowym pługiem oraz prasą belującą.
Układ klimatyzacji, trzy pary wyjść hydraulicznych, komfortowa kabina z amortyzowanym pneumatycznie fotelem Grammera, zaczep automatyczny oraz przekładnia ElectroCommand 16/16 z elektrohydraulicznym rewersem – to wszystko wchodzi w skład standardowego wyposażenia ciągnika T6.120. Jak się okazało, znalazło się tu wszystko to, czego oczekiwał Tomala. – Ciągnik już w wersji podstawowej jest bardzo dobrze wyposażony. Nie miałem potrzeby zamawiania dodatkowych elementów.
Nowowprowadzona do tej serii ciągników technologia oczyszczania spalin SCR i związana z nią potrzeba stosowania płynu AdBlue nie była dla rolnika żadnym przeciwwskazaniem w zakupie maszyny. Tomala tłumaczy, że SCR w niczym nie przeszkadza, a zużycie dodatkowego płynu jest bardzo niskie. – Zużycie AdBlue zależy od obciążenia silnika. W moim gospodarstwie wykonywane prace są bardzo zróżnicowane. Oprócz typowych, cięższych prac, maszyna ma też lekkie zadania. Na przepracowanych 200 godzin, 40-litrowy zbiornik AdBlue uzupełniałem zaledwie dwukrotnie – wylicza. Nie było też żadnych problemów z uruchomieniem i pracą ciągnikiem zimą, nawet podczas największych mrozów.
Oprócz użytkowych zalet ciągnika, Tomala chwali też komfort pracy maszyną. – Kabina jest obszerna i bardzo dobrze wyciszona. Na dzisiaj mogę ze stuprocentową pewnością powiedzieć, że New Holland T6.120 dla mojego gospodarstwa był trafionym zakupem i ciągnik mogę polecić każdemu – podsumowuje rolnik.
Potwierdzone zaufanie do marki
– Model T6.140 to trzeci ciągnik marki New Holland w moim gospodarstwie po modelach TM155 i TS100. Oprócz nich jest jeszcze kombajn z tym samym logo – mówi Przemysław Cereniewicz z Domaniewa położonego nieopodal Bielska Podlaskiego. Ale oprócz tego, że maszyny znakomicie sprawdzają się podczas pracy, na wybór marki miały wpływ także inne aspekty. – Do wszystkich maszyn jest jeden serwis. Ponadto obsługa maszyn jest bardzo zbliżona. Ma to duże znaczenie przesiadając się z jednego do ciągnika, szczególnie dla starszych osób, które szybciej przyzwyczajają się do danego typu sterowania. Duże znaczenie ma też dealer – Primator z Czyżewa. Współpraca między nami układa się super – zarówno ceny maszyn są konkurencyjne, jak również jest świetna obsługa serwisowa.
Rolnik użytkuje około 100 hektarów gruntów ornych i łąk. Gospodarstwo jest nastawione na produkcję mleka. New Holland T6.140, dysponujący 140 KM mocy maksymalnej, został zakupiony jesienią ubiegłego roku. W martwym okresie zimowym, do kwietnia br. przepracował około 70 godzin, głównie w transporcie i z pługiem śnieżnym. – W sezonie maszyna będzie wykorzystywana bardzo wszechstronnie, począwszy od siewu nawozów, przez współpracę z kosiarką, prasą, skończywszy na transporcie i maszynach uprawowych – wylicza rolnik.
Kupując ciągnik Cereniewicz zdecydował się m.in. na doposażenie ciągnika w elementy które jeszcze bardziej poprawiają komfort pracy ciągnikiem. W ciągniku znalazł się m.in. aktywny układ amortyzacji przedniej osi, amortyzacja kabiny i wyższy model siedzenia operatora. Teraz jest bardzo z tego wyboru zadowolony. – Komfort jest na wysokim poziomie. Szczególnie dużo maszyna zyskuję dzięki amortyzowanej osi. Gdybym wcześniej wiedział jaką wygodę dzięki temu się uzyskuje, w taką oś byłyby wyposażone również wcześniej kupione ciągniki – chwali zastosowane rozwiązania. Innym elementem wyposażenia opcjonalnego jest przekładnia ElectroCommand z funkcją ECO, czyli z dodatkowym, 17-tym biegiem transportowym. Dzięki niemu, maszyna pędzi z prędkością 40 km/h a prędkość obrotowa silnika pozostaje na poziomie 1700 obr./min., dzięki czemu oszczędza się paliwo, a w kabinie jest ciszej. Ponadto ciągnik otrzymał jeszcze przedni TUZ. Rolnik zdecydował się na ten dodatek przede wszystkim ze względu na łatwy montaż i demontaż obciążnika, który w pracach zielonkowych jest zbędny, a w polu bardzo się przydaje.
Mimo iż ciągnik jest pierwszą maszyną w gospodarstwie której silnik został wyposażony w nowoczesny układ SCR, rolnik nie miał obaw, że może on stanowić problem. – Technologia SCR zastosowana w ciągniku nie była dla mnie żadną przeszkodą w jego wyborze. W rolnictwie jest to może jeszcze nowością, ale przecież w transporcie funkcjonuje od lat i sprawdza się. Nie można się bać nowych rzeczy. Z układem nie ma z tym żadnego problemu. Zużycie płynu AdBlue nie jest duże. Co do oszczędności w spalaniu paliwa to na razie trudno cokolwiek powiedzieć. Więcej będę wiedział w sezonie. Na razie ciągnik spisuje się jak należy.
Zimą problem sprawia paliwo, nie SCR
Piotr Brukalski z Rossosza koło Białej Podlaskiej postawił na najmocniejszy model 4-cylindrowy w serii T6 – T6.160. Silnik maszyny generuje aż 163 KM mocy maksymalnej (z systemem EPM) i 676 Nm momentu obrotowego. Standardowa moc znamionowa to 131 KM. Ciągnik został kupiony jesienią ubiegłego roku w bialskim oddziale firmy Warpol-Agro. Tam też rolnik dokonał również zakupów innych maszyn towarzyszących.
– Ciągnik na potrzeby mojego 30-hektarowego gospodarstwa jest w zupełności wystarczający, a nawet za duży. Może gospodarstwo w przyszłości się powiększy. Wybrałem ciągnik z silnikiem 4-cylindrowym, bo spokojnie da sobie radę ze sprzętem który posiadam. Uważam, że przy odpowiednio dobranych do niego narzędziach współpracujących spali mniej niż 6-cylindrowy – pojemność silnika robi jednak swoje – Brukalski wyjaśnia wybór maszyny. Ciągnik współpracuje m.in. z 4-skibowym pługiem obracalnym, 3-metrowym kultywatorem ścierniskowym, agregatem uprawowym o szerokości roboczej 3,7 m i głęboszem.
Młody rolnik doświadczony w pracy za granicą różnymi ciągnikami, z wyposażenia opcjonalnego na pierwszym miejscu zamówił elementy zwiększające komfort pracy. – Od razu wiedziałem, że chcę ciągnik z amortyzowaną przednią osią i kabiną. W transporcie amortyzowana oś to podstawa. Ciągnikiem jeździ się bardzo wygodnie, choć jeśli chodzi o amortyzację kabiny, uważam że jest odrobinę za miękka i czasem zbyt mocno nią buja. Z wyposażenia dodatkowego znalazł się jeszcze przedni TUZ i przekładnia ElectroCommand 17/16.
Podobnie jak poprzedni użytkownicy ciągników T6, Piotr Brukalski nie widzi negatywów w zastosowanym układzie SCR. – Być może komuś wydaje się, że dolewanie płynu AdBlue jest kłopotliwe. W rzeczywistości jego zużycie jest znikome. W czasie jesienno-zimowego użytkowania ciągnika, na dwa zbiorniki paliwa zużycie dodatkowej cieczy było na poziomie niespełna 30 litrów.
Brukalski mówi też o bezproblemowym uruchamianiu silnika niezależnie od temperatury otoczenia. – Większy problem był z zamarzającym olejem napędowym niż z układem SCR czy płynem AdBlue. Zimą często dojeżdżałem do gospodarstwa ciągnikiem. Jest ono oddalone 6 kilometrów od domu. Przy 15 stopniach mrozu silnik ciągnika startował bezproblemowo podczas gdy samochodu nie mogłem uruchomić. Układ SCR nie stanowił żadnego kłopotu – przekonuje.
Wszechstronny pomocnik
Gospodarstwo Pawła Przybylskiego z Kaniwoli koło Łęcznej ma powierzchnię 150 ha. Prowadzony jest w nim na dużą skalę tucz trzody chlewnej w cyklu zamkniętym z żywieniem na mokro. New Holland T6.120, którego zakupił w grudniu 2012 r. w firmie Rolmax ze Świdnika, nie jest główną siłą pociągową. Jego rolą jest wszechstronne użytkowanie: z lżejszymi maszynami w polu – na przykład 6-rzędowym siewnikiem do kukurydzy i 3-metrową broną talerzową, pracach pomocniczych w gospodarstwie i transporcie. – Jestem pozytywnie zaskoczony, że 120-konny ciągnik nieźle daje sobie radę z broną talerzową, którą dotychczas sprzęgaliśmy z ciągnikiem o mocy 150 KM – mówi rolnik. Przez niespełna cztery zimowe miesiące ciągnik przepracował już ponad 200 godzin.
Rolnik zdecydował się na markę New Holland po raz pierwszy. Przekonały go przede wszystkim panujące wśród rolników opinie na temat bezawaryjności ciągników tej marki oraz korzystna cena za wysoki poziom wyposażenia standardowego i nowoczesne rozwiązania jakie maszyna oferuje. – Trochę obawialiśmy się o dodatek AdBlue w tych silnikach. Obawy były niesłuszne. Nie ma z tym problemu. Myślałem że jego zużycie będzie większe, ale tak nie jest. Zbiornik płynu wystarcza na około trzy zbiorniki paliwa – wyjaśnia Przybylski.
Ciekawą opcją wyposażenia, na którą zdecydował się rolnik, jest niskoprofilowy dach. W porównaniu do standardowego jest on o około 10 cm niższy. Dzięki temu nie ma problemu z wjazdem do niektórych magazynów w gospodarstwie. Z myślą o zabiegach ochrony roślin w kukurydzy, ciągnik wyposażono również w przestawne felgi, dzięki którym łatwiej jest dopasować rozstaw kół do rzędów między roślinami.
Na pytanie co można by zmienić w ciągniku, Przybylski odpowiada. – Uważam że przedni napęd w trybie automatycznym wyłącza się przy zbyt małym kącie skrętu. Po za tym trudno jest cokolwiek zarzucić. Maszyna dobrze spełnia swoje zadania, z obsługą codzienną nie ma najmniejszych problemów – jest prosta, a wszystko jest łatwo dostępne.
źródło: New Holland